Zapytacie na co??? Na ten blog!!! Napisałam piekną długą notke o moich przemyśleniach uczuciach i wydarzeniach z dnia dziesiejszego, a tutaj się nie zapisało i straciłam swoje wypociny!!!!!!!! Nienawidze tego!!!!!!!!
Napisze chociaż w części co tam było... pomine jednak swoje refleksje po przeczytaniu książki "Weronika postanawia umrzeć", która sprawiła, że zaczełam inaczej patrzeć na siebie i na świat mnie otaczający...
Dzisiaj w szkole miałam wigilię klasową. Myślałam, że będzie dennie, bo od samego początku zapomniałam wziąć z soba talerzyka, uratował mie jednak kubek i łyżeczka :) Dostałam prezenty aż od 2 osób :)) Był to obraz namalowany przez Agnieszke, nad którym męczyła się biedna przez 5 godzin az do 2 w nocy, oraz kosmetyki i bardzo ładny łańcuszek z wisiorkiem srebrnym od dziewczyny, która mie wylosowała :) Poprostu super!!! Jak się okazało Agnieszka zapomniała wziąć ze sobą również kilku rzeczy w wyniku czego niemiała na, w i czym jeść. Spytała się czy może pić z mojego kubka na co się oczywiście z chęcią zgodziłam. Po jakimś czasie skombinowałyśmy również jeden talerzyk, na którym jadłyśmy jeden kawałek ciasta moją jedną łyżeczką :))) Wyszło na to, że ona mnie karmiła, ale to w jaki sposób :)) Brała na łyżeczkę większy kawałek ciasta i dawała mi go do ust wiedząc, że nie jestem w stanie zjeść go w całości. Odgryzałam więc jego fragment, a reszte ona zjadała co wyglądało jak przekładanie pokarmu z ust do ust :))) Wyglądałyśmy jak zakochana para w ostatnim stadium "choroby" hi hi hi. Prawie nikt się jednak nie zoriętował co się między nami działo bo wszyscy byli przejęci prezentami :)))
Ona jednak zachowywała sie cały czas w sposób lekko chłodny. Tak jakby, bała się czegoś, a może raczej tego co ja moge zrobić. Nie wiem sama... Chyba boi się, że to wszystko za szybko się dzieje lub że ja oczekuje czegoś więcej niż tylko przyjaźni. Widze, że walczy z sobą przez większość czasu kiedy jest ze mną... uważa na to co mówi, co robi i stara się utrzymywać pewnien dystans. Niedawno zaciągnęła mnie do kibla (pod wpływem impulsu), kazała zamknąć drzwi do jednej jego części (kiedy byłysmy same) i kiedy się do niej odwróciłam przodem zauważyłam, że znów się wystraszyła i rzuciła tekst "właściwie nie wiem po co tu przyszłam". Ja jednak widziałam, że chodziło o pocaunek. Kiedy ją o to spytałam wymigała się jakimś mało prawdopodobnym tekstem... Co za dziwna sytuacja :) Widać, że nie pociągają ja dziewczyny w żaden sposób, jednak dla odmiany lubi się z nimi czasami całować, boi się jednak mojej reakcji kiedy by to samo zrobiła ze mną i tego, że nasza relacja uległaby pogorszeniu. Żałuje tylko jednej rzeczy... Dlaczego nie ma nigdy sytuacji nie skomplikowanych???