Ufff... Co za zwariowany czas. Sobota przebiła chyba wszystkie zwariowane rzeczy jakie do tej pory robiłam, bo czułam jak ważą się moje losy..
Od dawna wiedziałam, że mam jedną wadę- nie potrafie być egoistką, ale nigdy nie myślałam, że to właśnie ta cecha najbardziej mi dokopie. No bo jak można być egoistą w miłości?? Zawsze mi się wydawało, że jest odwrotnie- kiedy kogoś kochasz to robisz wszystko dla tej osoby. No ale chyba troche egoizmu musze do tego dorzucić:P Mam tylko nadzieje, że mi sie to zbytnio nie spodoba, bo wtedy dupa:P
Wiem, że zrobiłam wiele błędów i może odbiją się one szerokim echem na moim życiu, ale wiem też że pokonałam wiele barier, które piętrzyły się we mnie. Każdy mój ruch był ogromną walką wewnętrzną i mam nadzieje, że nie było tego aż tak widać:P Słowa które kiedyś wypowiadałam w miare łatwo teraz więzły mi w gardle. Czułam się jak uczniak, który nie potrafi poprawnie sklecić zdania rozmawiając z osobą która kocha. Żadna sensowna myśl nie przychodziła mi do głowy, a wszystko co chciałam powiedzieć może oddać tekst piosenki:
"Gdybym mógł milczeniem raz
Przesłać małą szczęścia część
Milczałbym na zawsze, wiesz
Ja Tobą oddychać chcę
I zaspokajać głód
I chciałbym pić z Twych ust
Być zawsze z Tobą już
No, powiedz, że chcesz"