gru 08 2003

Romantyzm = cierpienie


Komentarze: 4

Bosh... jak ja kocham romantyzm jako epoke literacką:) Czuje jakby każda opisywana książka odnosiła się do mnie i do moich przeżyć:))  W klasie śmieją się, że tak naprawde opowiadam o sobie:P Babka od polskiego cały dzień mówi tylko "Jak to Iza trafnie określiła.." Nie wiem czemu, ale kiedy już wczuje się w temat to mówie jak natchniony literat, odkrywam dusze kobiet i otwieram oczy ludziom czym jest prawdziwa miłość. Jest ona tak naprawde jednym wielkim pasmem cierpień. Ja przestałam wierzyć w szczęśliwą miłość.. Czuje się jak bohater werterowski- zraniony do głębi, samotny, kochający całą duszą i ciałem i z tego samego powodu dostający obłędu by w końcy się zabić. Acha i jeszcze jedno- część pewnie zastanawia się z jakiego miasta jestem.. odp banalna Łódź.

les-nastolatka : :
zero
12 grudnia 2003, 11:35
ciekawe jak czesto sie mijamy...
09 grudnia 2003, 18:15
moze spojrz inaczej, nie jak dotad, spokojnie.... i nie wiem po co szukac sensu...?Nie musi go byc wcale:) zachwycasz sie romantyzmem,a piszesz o sensie:) Wlasnie, i na tym to wszystko polega, zyc w bezsensie. o! :) No, glowa do gory:) Pozdrawiam cieplutko, trzymaj sie:)
08 grudnia 2003, 18:48
Zabrać pewnie nie zabiore.. tylko nie widze w nim sensu najmniejszego..
08 grudnia 2003, 16:34
romantyzm yyy jammi:) Dzieki temu lekcje polskiego przyjemnoscia sie okazaly:) Jesli wierzyc przestalas, zrob to na nowo, odrodz, chocby tylko dlatego, by przekonac sie czy warto. Samobojstwo? Po co? Dostalas zycie i chcesz sama je zabrac, bo trudne? Tchorzostwo... szczescia zycie, wieczoru cieplego:)

Dodaj komentarz