Najnowsze wpisy, strona 2


lut 28 2005 Bo zawsze jakoś to jest..
Komentarze: 2

Mam w sobie tyle uczuć.. teoretycznie tak sprzecznych a tak wzajemnie się przenikajacych..

Tyle wydarzeń które tak zmieniły mnie wewnętrznie.. może wzmocniły.. może osłabiły.. może poprostu dorastam do niektorych rzeczy..

Nie umiem ująć ich słowami, bo jak można zamknać w kilku wyrazach całą esencje życia..

Jest ból, strach, radość, miłość, smutek, żal i cierpienie...

Każdy dzień mija coraz szybciej.. czas biegnie.. a życie nie czeka na nikogo

Czasami myśle, że ja juz nie moge wiecej.. ze ja się poddaje i nie zrobie ani kroku dalej bo to wszystko nie ma sensu..

Jest mi cholernie ciężko, choc teoretycznie zdarzenia, które to powoduja, z osobna nie wydają się takie straszne..

Nie wiem co mi jest.. błąkam sie myślami po róznych wydarzeniach z przeszłości.. myśle o przyszłości i jest mi źle :(

Miłość odblokowuje człowieka.. cały szereg reakcji zarówno fizcznych jak i psychicznych.. skłania do myślenia i odczówania każdą komórką ciała co jest źródłem niebiańskich uniesień jak i upadków.

Kim jestem? Czym jestem? Heh sama nie wiem... moze po prostu.. egzystuje

Rodzice na zmiane wyzywają mnie od najgorszych, by za chwile pogratulować, że udało mi się spełnić ich kolejne marzenie, którym będą mogli się chwalić przed innymi (albo przynajmniej się za  mnie nie wstydzić).. Osoba mi najblizsza wspiera mnie cały czas i za to jej bardzo dziekuje. Bez niej pewnie już dawno byłabym wrakiem człowieka a notki (ktore tak sporadycznie się ostatnio pojawiają) nie mówiłyby o życiu ale o tym jak znależć powód by codziennie rano zaczynać wszystko od nowa..

No ale dzięki osobie która mnie kocha jestem z wami i zawdzięczam jej bardzo wiele:)) Pisze smski kiedy w nocy jest mi źle i pokazuje calym serduszkiem jak wielkie jest jej uczucie:)) Nie wiem co bym bez niej zrobiła:)) Takiego swojego anioła stróża powinien mieć każdy, by swoimi skrzydłami osłaniał przed burzą a ciepłem ogrzewal serduszko. Wierze, że każdemu jest ktoś pisany i nawet jeśli teraz jesteście sami to spotkacie tą jedną jedyną osobę, z która wasze życie nabierze blasku:)

Dziękuje wam że ze mną jesteście oraz tak pozytywnie odnosicie się do tego co pisze.. Mam nadzieje, że ten blog choć troche pomaga wam odnależć swoja droge w życiu i pokazuje, że nawet najgorsze chwile kiedyś mijają...

A teraz uśmiechnijcie się i powiedzcie osobie z która dzielicie swój świat jak wspaniałą jest osobą bo te słowa otwierają serca i czasem właśnie tak niewiele potrzeba, by rozjaśnić komuś kolejne dni życia :)

les-nastolatka : :
lut 06 2005 Potrzebuje waszej pomocy z maturka:))
Komentarze: 8

Witam Wszystkich po naprawde dlugiej przerwe:) Mam nadzieje ze po raz nie wiem ktory wybaczycie mi przerwe w pisaniu.. Dostalam bardzo duzo pozytywnych komentarzy za ktore bardzo serdecznie wam dziekuje, bo to mnie podbudowuje i wierze że to co robie ma jakis sens:)

Aktualnie mam mature za pasem i potrzebuje waszej pomocy. Żeby przygotować się do matury ustnej z jezyka polskiego potrzebuje materiałów dotyczących kanonów kobiecej urody albo cokolwiek o kobiecie w literaturze wam wpadnie w rece:))

Bede bardzo wdzięczna bo utknelam w martwym punkcie:))) Dziekuje i pozdrawiam!! Materialy mozna przesylać na maila izuncia@tenbit.pl

les-nastolatka : :
paź 14 2004 Trzymanie się za ręce- tak wiele?
Komentarze: 26

Idziemy ulicą, nachylamy sie do siebie, szepczemy konspiracyjnie czułe słowa, chwytamy się pod ramię, gdy przechodzimy przez ulicę. Gdzieś głęboko, zastanawiamy się, czy nie chwycić się za ręce.

Zastanawiamy się nad reakcją ludzi nas mijających. Splecione palce są dość jednoznaczne, wybieramy więc bezpieczniejszą opcje bliskości w naszym społeczeństwie – idziemy pod ramię.

Jesteśmy świadome tych zachowań. Instynktownie uciekamy przed okazywaniem bliskości partnerce na ulicy. Wolimy okazywać bardzie "platonicznie" swe uczucia, tylko dlatego, by nie narażać siebie i swojej partnerki na dziwne spojrzenia i szykany ze strony przechodniów. Zachowujemy się tak, mimo, że często nas to boli, i że tak naprawdę z chęcią wzięłybyśmy ją, ukochaną kobietę, za rękę, pocałowały i przytuliły na przystanku autobusowym. Zniesmaczone spojrzenie innych jednak za bardzo boli.

Trzymanie się za ręce. Czynność, która publicznie uwidacznia nas związek z druga osobą. Trzymanie się za ręce nie jest perwersją. Nie jest lubieżnością. Zimą, gdy nosimy rękawiczki, nasza skóra nawet nie ma ze sobą kontaktu. Często jednak, gdy już odważymy się chwycić ją za rękę, mimo, że obie mamy po trzydzieści lat i obie jesteśmy poważanymi kobietami, przejeżdżający na rowerze obok nas mężczyzna krzyczy: "jak ja kocham lesby!" (albo coś gorszego). Czasem, ku naszemu zdziwieniu uśmiechnie się do nas starsza kobieta, czy mężczyzna z córką. Niesamowite, jak bardzo jeden uśmiech potrafi rozgrzać nasze skostniałe od nienawiści innych dłonie.

Trzymanie się za ręce to tak proste wyznanie miłości. To gest znaczący więcej niż tysiące wypowiedzianych słów. Chwytam ją za rękę. Obie mamy nadzieję, że ludzie jadący tramwajem zauważą naszą siłę, naszą miłość, nasze oddanie. Kobiety, które boją się reakcji społeczeństwa na swój lesbianizm, może widząc nas stwierdzą "chyba nie mam czego się bać. Dziś pokażę jej, jak bardzo ją kocham."

Powoli, dzień po dniu, trzymanie sie za ręce staje sie dla nas naturalne, staje się bardziej osobistym niż politycznym gestem. Nie chcę udawać, że moja partnerka jest jedynie moją koleżanką. Chcę czuć jej dłoń w mojej. Chcę stworzyć naszą prywatną przestrzeń w polskiej sferze publicznej. Nie chcemy się ukrywać, ani przed nikim niczego udawać. Chcę, by ludzie mijający mnie widzieli, że nie jestem sama, że kocham ją i jestem z tego dumna.

Artykuł pobrany z lesbijka.org.    Prawda, że piękny?

les-nastolatka : :
paź 10 2004 Sport to zdrowie:)
Komentarze: 17

Przepraszam was ze tak zadko pisze- klasa maturalna robi swoje:( Latam na dodatkowe zajecia, wczesniej jeszcze na treningi i na basen, ale wiem że warto:] Zdobylam 2 srebra razem ze szkolna druzyna na zawodach lekkoatletycznych:] Łódzkie i wojewodzkie:D Jakie to mile:)

Mam nadzieje, że mi wybaczycie zaniedbania.... napisalam tez kilka wierszy na konkurs poetycki... jak beda wyniki to napewno zamieszcze jakis na blogusku w ramach przeprosin :]

  Ja narazie mam dosc... ale trzeba isc do przodu... mam nadzieje ze bedzie dobrze...

les-nastolatka : :
wrz 12 2004 WTC- pamietamy [']
Komentarze: 1

WORLD TRADE CENTER

Tutaj nie potrzeba komentarza. Wszyscy doskonale pamietamy co sie stalo i jaki wplyw to wywarlo na swiat. Chcialabym jednak pokazac ofiary tego tragicznego wydarzenia, ktore aktywnie działały w organizacjach wspierajacych osoby kochające tę samą płeć... To tylko garstka z nich.. bo nikt nie wie ilu z nich zginelo pod gruzami WTC..

Pensylwania

Mark Bingham
był graczem rugby oraz właścicielem małej firmy public relations działającej w Nowym Jorku i Los Angeles. Po ukończeniu studiów Mark grał w The Fog, gejowskiej drużynie rugby w San Francisco.

Po porwaniu samolotu Mark Bingham wspólnie z kilkoma innymi mężczyznami walczyli z terrorystami. Dzięki temu zapobiegli skierowaniu przez terrorystów samolotu na Kongres lub Biały dom.

Chwilę później samolot rozbił się na polach w Pittsburg w stanie Pensylwania.

WTC

Franciszkanin Mychal Judge był przywódcą Dignity, organizacji homoseksualnych katolików i kapelanem nowojorskich strażaków. Został zabity przez walącą się drugą wieżę, gdy udzielał ostatniego namaszczenia umierającemu strażakowi.
Z powodu swoich liberalnych poglądów był skonfliktowany z nowojorskim kardynałem O'Connorem o poglądach nieprzychylnych mniejszościom seksualnym.

We wczesnych latach 80-tych Judge był jednym z pierwszych księży pomagających młodym ludziom z AIDS, organizował ich pogrzeby oraz wspierał duchowo ich partnerów oraz członków rodziny. Udostępnił miejsce w kościele Św. Franciszka organizacji katolików homoseksualistów.

Na rok przed zamachem wziął udział w paradzie Św. Patryka, którą zorganizował w dzielnicy Qeens jego przyjaciel, aktywista Brendan Fay.


W czasie lotu 175 na pokładzie zamolotu z Bostonu do Los Angeles znajdowali się Daniel Brandhorst (42 lata) i jego partner 33-letni Ronald Gamboa. Lecieli wraz ze swoim trzyletnim synkiem, Davidem Brandhorstem, z Bostonu do Los Angeles.
Daniel był prawnikiem w PricewaterhouseCoopers w Los Angeles. Gamboa był kierownikiem sprzedaży w domu towarowym w Los Angeles.

W tym samolocie znajdował się również Anglik Graham Berkeley (37 lat) pracownik komputerowej firmy Compuware.


Na pokładzie samolotu, który uderzył w drugą wieżę byli 41-letni steward Jeffrey Collman i 40-letnia kierownik marketingu Carol Flyzik.


Renee Barrett pracowała w firmie Cantor Fitzgerald w pierwszej wieży. Po uderzeniu samolotu zdążyła z niej uciec. Mimo to zmarła później w szpitalu z powodu rozległych poparzeń, których doznała podczas ucieczki z wieży. Renee Barrett żyła ze swoją partnerką Enez Cooper i 18-letnim synem Eddiem.

41-letni John Keohane pracował w firmie ubezpieczeniowej Zurich America, której siedziba była usytuowana w pobliżu wież. Został zabity przez spadające szczątki wież.

Pentagon

Pierwszym oficerem lotu 77, ktory uderzył w Pentagon był David Charlebois, członek stowarzyszenia pilotów homoseksualistów. Tym samolotem leciał również Joe Ferguson, 39-letni pracownik National Geographic.

Generał-porucznik Timothy J. Maude (53 lata) był zastępcą kierownika działu personelu w armii. Odegrał ważną rolę w przeprowadzeniu programu "Nie pytaj, nie mów" w armii. Miał na celu ograniczenie dyskryminacji mniejszości seksualnych w armii.

Miejsce, w którym pracował Timothy, znajdowało się w sekcji Pentagonu, w którą uderzył samolot. Oddział ten był często chwalony za wysiłki na rzecz ograniczania przestępstw przeciwko homoseksualistom w armii.

W Pentagonie zginęła również 52-letnia specjalistka do spraw budżetu, Sheila Hein. Samolot uderzył dokładnie w to biuro, do którego Sheila została przydzielona zaledwie tydzień wcześniej.


les-nastolatka : :